INNI

Żyją pośród nas. Nie zakładają rodzin, chcąc całkowicie poświęcić się pracy czy też szerzeniu idei. Spotykamy ich pośród lekarzy, artystów, nauczy­cieli. Należą do nich także zakonnicy i księża. Różne były ich indywidualne powody, dla których świadomie i dobrowolnie podjęli takie życie. Nie chcę ich tłumaczyć czy usprawiedliwiać. Oni swoim życiem najlepiej tłumaczą własną decyzję. Jesteśmy jednak w jednej wspólnocie Kościoła i trzeba dostrzec jej całe bogactwo i różnorodność, aby tym bardziej wszystkich darzyć swoim szacunkiem.

W starożytnej Grecji powszechnym poważaniem cieszyły się Westalki, służąc bogini Weście, które od złożenia ślubów przez trzydzieści lat zobowiązywały się do zachowania dziewictwa. W Indiach szacunek dla osób żyjących w dziewictwie wypływał z przekonania o lepszej ich łączności z siłą kosmiczną, z naturą. Według Hindusów dziewictwo pomaga człowiekowi zachować integral­ność, natomiast małżeństwo go rozprasza. W myśli filozoficznej starożytnych szacunek dla dziewictwa łączył się z błędnym traktowaniem ciała. U manichejczyków, przyjmujących w swych poglądach dualizm dobra i zła, wypływał on z pogardy dla ciała, które jako element świata jest dziełem złego Demiurga. U stoików ideałem było wyzwo­lenie się za wszelką cenę z więzów ciała. Dziewictwo było ucieczką od ciała w kierunku jednowymiarowego, życia duchowego.

W Starym Testamencie dziewictwo długo pozostawało w pogardzie. Płod­ność była oznaką błogosławieństwa Bożego i szczególną łaską. Pozostawa­niem bezdzietnym czy też niezamężną było dla Żydów oznaką przekleństwa Bożego. Przykładem tego, jak Żydzi traktowali dziewictwo, może być reakcja córki Jeftego. Na skutek przysięgi ojca miała ona stracić swe młode życie. Prosiła go o kilka dni, aby opłakiwać swoje dziewictwo, że nie zdążyła się zrealizować jako żona i matka (por. Sdz 11,37-40).

Pierwszym celibatariuszem Starego Testamentu jest prorok Jeremiasz. Jego bezżeństwo z wyboru miało być znakiem dla Narodu Wybranego, że bliski jest już koniec Jerozolimy, że wyrok zagłady już zapadł. Życie w bezżeństwie nadal oznaczało nie pozostawiać swego potomstwa, które jest przyszłością rodziców. Tam, gdzie nie ma przyszłości, tam już jest koniec (por. Jr 16,1-4). Już u progu Nowego Testamentu spotykamy celibatariuszy, np. Jana Chrzciciela czy esseńczyków, lecz dopiero Jezus w swym nauczaniu podejmie się uzasadnienia celibatu i dziewictwa. W Ewangelii św. Mateusza Jezus naucza: „Nie wszyscy to pojmą, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje” (Mt 19,11-12). Jezus mówi tutaj o trzech rodzajach bezżennych:

1. Urodzonych z wadą uniemożliwiającą im wejście w związek małżeński (np. z chorobą psychiczną, z niemocą płciową).

2. Ludzie, którzy w ciągu życia utracili w sposób trwały możliwość wejścia w związek małżeński (np. choroba czy wypadki sprawiające w konsekwencji niemoc płciową).

3. Tych, którzy dobrowolnie, ale w sposób trwały, jak poprzednie grupy bezżennych, podjęli decyzję bezżeństwa „dla królestwa bożego”.

Święty Paweł w swoich listach wielokrotnie pisze o godności dziewictwa i rozwija naukę o nim. Podkreśla szczególnego rodzaju wolność tych, którzy przez dziewictwo pragną wyraźniej skierować swe życie na sprawy Boże, chcą uczynić się wyłączną własnością Boga: „niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to by była święta ciałem i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jakby przypodobać się mężowi” (1 Kor 7,34). Jednocześnie św. Paweł przestrzega przed pogardą dla małżeństwa: „Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki, a drugi taki” (1 Kor 7,7). Dziewictwo i małżeństwo są różnymi drogami uświęcenia swojego życia. Obie wytyczył Chrystus i nie ma „gorszej” czy „łatwiejszej”, są to jedynie „inne” drogi.

Wzorem dla dziewic jest sam Chrystus, który pozostał w stanie bezżennym. Bezżeństwo jest znakiem królestwa Bożego, gdzie „nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić”. W Nowym Testamencie Maryja Dziewica stała się Matką Boga. Dziewictwo, a więc „ubóstwo” w pojęciu Żydów, w Niej, dzięki Duchowi Świętemu zaowocowało w sposób niezwykły. W Niej dziewictwo stało się płodne, słabość okazała się mocą, ziarno obumierające dało życie. Prawo to znalazło swoje doskonałe dopełnienie w Tajemnicy Paschalnej Chrystusa, w której śmierć prowadzi do zmartwychwstania.

Do cech konsekrowanego, uświęconego bezżeństwa należy jego etyczne piękno i szlachetność, nieprzerwane trwanie oraz to, iż powinno się stawać źródłem osobistej radości. Trzeba przyznać, że dla duchownych, jest ono także źródłem szczególnej wolności. Gdy Franciszek Gajowniczek został wybrany podczas dziesiątkowania szeregu więźniów z Oświęcimia na śmierć głodową i wyszeptał w goryczy i bólu słowa: „Mam rodzinę”, ojciec Maksymilian mógł w sposób absolutnie nieskrępowany podjąć decyzję o oddaniu za niego swego życia.

Dziewictwo, czyli celibat (bezżeństwo) znajduje swe głębokie uznanie nie tylko w stanie kapłańskim czy zakonnym. Bezżeństwo często jest związane z podejmowaniem przez poszczególnych ludzi specjalnych zadań czy posługi społecznej. Janusz Korczak w liście do M. Zylbertala z 30 listopada 1937 roku pisze: „Przypominam sobie chwilę, gdy postanowiłem nie zakładać własnego do­mu... Było to w parku koło Londynu. I zaraz odczułem to jako zabicie samego siebie. Z siłą i mocą prowadziłem swoje życie, które było na pozór nieupo­rządkowane, samotne i obce. Za syna wybrałem ideę służenia dziecku i jego sprawie. Na pozór straciłem”.

Gdy w Getcie warszawskim, gdzie Korczak przebywał ze swymi wychowankami z sierocińca, Igor Neverly zaproponował mu przepustkę na dwie osoby umożliwiającą opuszczenie getta, Korczak odpowiedział: „Nie opuszczę przecież swego dziecka w chorobie, nieszczęściu, w niebezpieczeń­stwie. A tu dwieście dzieci. Jak można zostawić je same w zaplombowanym wagonie i potem w komorze gazowej? I czy można to wszystko przeżyć? Nie mógłbym i nie chcę”. „Być innym” tutaj oznacza przede wszystkim „być dla innych”.


Ks. Andrzej Zwoliński