Amulet (łac. amuletum, arab. humulet) to przedmiot posiadający – w przekonaniu wielu ludzi – tajemniczą, magiczną siłę ochraniającą właściciela przed złem. Jeśli nadto przynosi on szczęście i pomoc w przedsięwzięciach, nosi nazwę „talizmanu”. Swoisty kult amuletów rozwinięty był szczególnie w Egipcie (np. kawałki papirusu z tajemniczymi znakami, liczbami i rysunkami). Amulety były tam bardzo rozpowszechnione (wykonane z fajansu lub kamienia skarabeusze, fragmenty papirusu z tajemniczymi liczbami i rysunkami).
Fetysze jako amulety i talizmany były masowo używane u pogan, szczególnie u Chaldejczyków i Asyryjczyków, skąd zostały zapożyczone także przez Żydów. Stary Testament zabraniał jednak wszelkiego rodzaju magii, w tym również używania amuletów (Wj 22, 28; Kpł 20, 27; Pwt 18, 10-11). Lecz mimo to były one w użyciu u Izraelitów (Rdz 35, 4; Ps 3, 18). Były to magiczne znaki i kombinacje liter alfabetu hebrajskiego, imiona Boga lub aniołów (szczególnie Sanwi, Sansanwi i Samangelafa, zapewniających ochronę przed Lilith, królową demonów) oraz Rafaela, wypisane na małych skrawkach pergaminu.
Z punktu widzenia prawa Bożego, proroków i autora biblijnego jest to wyraz bałwochwalstwa, czyli idolatrii, którą Biblia porównuje do prostytucji lub cudzołóstwa z obcymi bogami. Idolatria idzie w parze ze „zdemonizowaniem”, czyli z obecnością i działaniem złych duchów. Jak stwierdza wielki znawca duchowości L. Bouyer, na temat równoważności bałwochwalstwa i kultu demonów należałoby cytować całą patrystykę. Wymieńmy przynajmniej dwóch autorów, tak krańcowo różnych ojców Kościoła, tworzących spektrum całego horyzontu (a jednak w tej kwestii tak bardzo ze sobą zgodnych): Klemensa Aleksandryjskiego w jego Protreptikos, rozdz. 3, i Tertuliana w De praescriptione, rozdz. 40. Również zgadza się z nimi św. Justyn (1 Apologia, 66 i Dialog z Żydem Tryfonem, 70) i wszyscy inni ojcowie Kościoła.
Dlatego – i tym bardziej że kumuluje się w ideologii amuletów i talizmanów wiele błędów i grzechów – noszenie ich nie tylko nie pomoże, ale może (czy nawet musi) zaszkodzić. Zaszkodzić w wymiarze duchowym (przynieść „szkodę na duszy” – Mt 16, 26) i ostatecznie przynieść nieszczęścia w wymiarze materialnym, egzystencjalnym, życiowym, rodzinnym. Świadczy o tym zarówno duszpasterska praktyka, jak i analiza samej „talizmanicznej” ideologii, występującej dziś w popularnym Pierścieniu Atlantów.
Talizmany i amulety Biblia traktuje z najwyższą powagą jak swoiste i realne symbole pewnego rodzaju „religijnych ślubów”, które noszone intymnie na sercu, ręce czy palcu odnoszą się jednak do niewłaściwego boga. Dla chrześcijanina ochrzczonego jest to więc religijna zdrada, obrażanie Boga żywego, kontrinicjacja. Nie jest to zatem rozrywka czy zabawa, ale oznacza mniej lub bardziej poważne, choć nierzadko permanentne zaprzeczanie własnej inicjacji chrzcielnej, które może być niebezpieczne dla zbawienia wiecznego. Także dlatego, że niechybnie przyciągnie zwodnicze siły zła, które są bardzo zainteresowane tym, by człowiek zagubił właściwą drogę do wieczności. Powinniśmy więc reagować, bo zniewalające siły, szerzące iluzje zwodniczych nadziei szczęścia, ukrywają się za „pozytywnymi” maskami uspokajającej ignorancji religijnej.
Noszenie amuletu i talizmanu to bowiem szczątkowy rytuał magiczny, uproszczony ryt inicjacyjny, zredukowana forma bałwochwalczego i czasem nawet demonicznego kultu. Amulety były używane w formie sznurów, półksiężyca, kółka do nosa, bransolet, flaszeczek na wonności czy łańcuszków u nóg, ale też właśnie pierścieni i wstążek (Iz 3, 18-23; Ez 13, 20; Sdz 8, 21). W Księdze Ezechiela znajdujemy oskarżenie wobec prorokujących bez Bożego upoważnienia kobiet, które na pewno zajmowały się przepowiadaniem przyszłości, używając wstążek (wokół ramion czy na czole) jako amuletów (Ez 13, 17-23).
Zbierzmy dane teologiczne, by dotarło do nas znaczenie problemu. W Biblii występuje grecki termin hieromata eidolon, który można tłumaczyć jako „rzeczy bóstw pogańskich” lub – mówiąc bardziej lapidarnie – „przedmioty idolatryczne”. Są to bliżej nieokreślone przedmioty zabrane przez niektórych Żydów z jakiejś pogańskiej świątyni w Jamni (2 Mch 12, 40a; por. 12, 8; 1 Mch 5, 58-59). Autor tekstu biblijnego przypomina, że ich noszenie było naganne z punktu widzenia Prawa Mojżeszowego (por. Pwt 7, 24-25) i stało się powodem ich śmierci w walce (2 Mch 12, 40b). Należałoby dodać, że wina poległych leżałaby w tym, że nie zniszczyli oni tych przedmiotów, lecz zabrali je ze sobą (ks. R. Pindel).
Interesujące jest, że cytowany tekst nie mówi wprost, że traktowali oni te rzeczy jako amulety, ale już samo ich posiadanie, a nawet traktowanie ich jak wyłącznie wartość materialną przyniosło im nieszczęście w postaci śmierci. Ich śmierć była więc wyrazem „przekleństwa” na skutek grzechu idolatrii, którego się dopuścili. Społeczność żydowska jednak była przekonana, że zagraża im – właśnie z tej racji – o wiele większe nieszczęście. Ludzie, którym żal było tych żołnierzy, zaczęli się gorliwie modlić za ich zbawienie, ponieważ uważali (a było to przekonanie dosyć powszechne), iż zagraża im utrata zbawienia wiecznego. Znamienne jest, że właśnie w takim kontekście zrodziła się teologia czyśćca, jak pisze ks. kard. J. Ratzinger (Benedykt XVI) w swoim, przetłumaczonym na wiele języków, traktacie o eschatologii, dotyczącym spraw ostatecznych (Eschatologia, Poznań 2004).
U każdego ze zmarłych znaleziono „przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamni, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje” (2 Mch 12, 40a). Owe „rzeczy poświęcone bóstwom z Jamni” to zapewne amulety, związane z bóstwami Jamni, z Dagonem. „Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni z tej właśnie przyczyny zginęli” (2 Mch 12, 40b). Było to silne i wspólne przekonanie wspólnoty wierzących, będącej jakby „pra-wspólnotą” chrześcijańskiego Kościoła. Z tego powodu została za nich złożona ofiara, która miała zmazać ich winy. Jest to najstarsza wypowiedź traktująca o możliwości darowania kary za winy ludziom już zmarłym ze względu na przyszłe zmartwychwstanie (ks. A. Jankowski OSB).
W katolicyzmie medaliki z wizerunkiem Chrystusa lub Marii Panny czy św. Krzysztofa nie są amuletami, chociaż mogą pełnić błędnie taką rolę, w zależności od świadomości wiary noszących je osób. Znaki święte nie działają jednak własną mocą jak amulety i talizmany. Bez żywej wiary żadne symbole nie pomogą. To jest podstawowa różnica. Przeciw wierze w amulety Kościół występował na synodach w Laodycei (344-363), Akwizgranie (789) i Frankfurcie nad Menem (794). Za naganne uznał noszenie amuletów także Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 2117).

Aleksander Posacki SJ

Literatura:
A. Posacki SJ, Inwazja neopogaństwa, Kraków 2012.
Ks. R. Pindel, Magia czy Ewangelia? Konfrontacja głosicieli Ewangelii ze światem magicznym w ujęciu Dziejów Apostolskich, Kraków 2003.
J. Ratzinger, Eschatologia, Poznań 2004.